Blogi

Nikt rozumny nie ma wątpliwości, że Andrzej Duda jest najgorszym prezydentem w historii Polski. Nie reprezentuje interesów Polek i Polaków, a dobro mafijnej matki partii, czyli Prawa i Sprawiedliwości. I mimo gestów lekceważenia, których nie szczędził mu Kaczyński był i jest niewolnikiem jego polityki coraz bardziej odklejonej od współczesności.

Zdecydowaną większość Polaków niewiele obchodzą rozterki rolników, tak jak zupełnie nieistotne jest dla nich, czy chleb, który codziennie kupują w pobliskim sklepie, wypieczono ze zboża polskiego, ukraińskiego, chińskiego czy indyjskiego. Ważne, że jest smaczny i względnie tani. Irytuje więc ten wieczny jęk niezadowolenia, dochodzący ze wsi od rolników.

Wydawało się, że Andrzej Duda, prezydent kończący swą drugą kadencję, nie może się już bardziej ośmieszyć i skompromitować. Wielu, w tym piszący te słowa, naiwnie sądziło, że być może w drugiej kadencji, kiedy zależność Dudy od macierzystej partii przestanie odgrywać jakąkolwiek rolę dla jego politycznej kariery, obudzi się w nim samodzielnie myślący polityk. Nic takiego się nie zdarzyło.

Telewizja Republika przygarnęła nie tylko niektórych skompromitowanych pracowników TV PiS, ale także odziedziczyła socjotechniczne metody stosowane przez tę stację. Kilka dni temu na koncie owej telewizji na platformie X ukazał się skandaliczny post, dotyczący Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Autorzy porównali ją do Niemieckiej Pomocy Zimowej, czyli zbiórki organizowanej w hitlerowskiej III Rzeszy.

Dla wielu Polaków świąteczne spotkania z rodziną pozostawiły po sobie niesmak. Zwłaszcza wtedy, gdy do wigilijnej kolacji czy noworocznego obiadu zasiadł obok nich dziadek pisior lub babcia pisiorka. Każda rozmowa z nimi, która zahaczyła o politykę (a prowokują ją bez przerwy), kończyła się kłótnią. Nie przyjmowali bowiem żadnych krytycznych wobec odchodzącej władzy argumentów przede wszystkim dlatego, że demokracja nigdy dla nich nie była i nadal nie jest żadną wartością. Wręcz przeciwnie, jest odbierana jako zagrożenie.

15 września wyborcy odrzucili kaczyzm, zatrzymali dewastację polskiej demokracji, ale zmarnowanych ośmiu lat nikt nam nie wróci. Gorzej - kilka kolejnych pochłonie naprawa tego, co zostało zdemolowane.

Politycy, którzy pojawiają się ostatnio na ekranach telewizorów, różnią się od tych sprzed kilku lat - z pokolenia pierwszej Solidarności. Tamci mieli ogień w sercu i oczach. Ci młodsi są cyniczni, zimni, złośliwie uśmiechnięci, zjadliwie dowcipni. Mają stalowe nerwy i zimną krew.

Józef Piłsudski nie lubił, gdy jego zwycięstwo w 1920 roku nazywano „Cudem nad Wisłą”. I były przynajmniej dwie przyczyny jego niechęci do tego określenia. Pierwsza to fakt, że ówczesny naczelnik państwa w cuda nie wierzył, bo był ateistą, co skrzętnie dziś ukrywają przed opinią publiczną IPN-owscy historycy. A po drugie dlatego, że określenie to wymyślili jego przeciwnicy polityczni, kwestionujący zasługi marszałka w przygotowaniu i przeprowadzeniu tej operacji. Przy tym wszystkim sformułowanie to nabrało konotacji religijnej, ponieważ wojska polskie zatrzymały Armię Czerwoną 15 sierpnia, czyli w dniu Wniebowzięcia NMP.

Niektórzy Polacy, zwłaszcza ci skupieni wokół Konfederacji, z równą czołobitnością obchodzą rocznicę powstania warszawskiego (1 sierpnia 1944 roku), jak i powstania Brygady Świętokrzyskiej NSZ (11 sierpnia 1944 roku). Jest to dowód na to, że są dziś w Polsce ludzie, którzy jednakową miarę stosują do tych, którzy ruszyli do walki z Niemcami i narodowców, którzy w imię antykomunizmu podjęli z nimi kolaborację.

Opinię publiczną w Wielkopolsce Północnej zbulwersowała ostatnio informacja o śmierci 36. letniej mieszkanki Jastrowia, która nie została na czas przyjęta do szpitala - ani Złotowie, ani w Pile. W związku z tym, że był to kolejny w Polsce przypadek śmierci kobiety wywołanej sytuacją w polskiej służbie zdrowia, wystąpiłem z wnioskiem do Prezesa Rady Ministrów o przeprowadzenie kontroli nie tylko w tych dwóch wspomnianych szpitalach, co zapowiedział Minister Zdrowia, ale także i w samym Ministerstwie Zdrowia oraz w Narodowym Funduszu Zdrowia. Wydaje się bowiem, że to system ochrony zdrowia w Polsce jest chory, a nie tylko sytuacja w niektórych szpitalach.