Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Chimek, co zamiary sknerusa odmienił

Podziel się
Oceń

Diabeł w ludowej polskiej tradycji nie jedno, a wiele ma imion. Na Krajnie nazywano go chimkiem, a spotkanie z czartem było przed wiekami jedną z najstraszniejszych przestróg i zwiastowało nieszczęście największe, jakie człowieka spotkać mogło. Stąd chimek pojawiał się w wielu krajeńskich legendach.

W Buczku mieszkał przed laty chłop niezbyt bogaty, ale też nie taki znów biedny, jakiego udawał. Nosił imię św. Benedykta, lecz na wsi wołano na niego Benek Sknerus, bo z chytrości, skąpstwa i przebiegłości był znany wśród sąsiadów. Miał Benek piękną córkę - Hankę oraz cichą i pokornego serca żonę, Katarzynę, która z niezwykłą dla kobiecego rodu cierpliwością znosiła jego liczne i uciążliwe wady. W jednym wszakże zgody wśród małżonków nie było. Benek chciał wydać córkę za starego i bogatego Niemca Franca ze Złotowa, Katarzyna zaś - przed którą Hanuś nie miała żadnej tajemnicy – widziała swego przyszłego zięcia w młodym Marcinie, synu kowala z Buczka, który od kilku już miesięcy zalecał się z powodzeniem do urodziwej dziewki.

Pewnego dnia wybrał się Benek do Złotowa, by z Francem zasady intercyzy uzgodnić. Spodziewał się także za córkę sporo grosza dostać. Katarzyna, dowiedziawszy się o zamiarach męża, zrobiła mu straszną awanturę, aż się ludzie z sąsiednich chałup zlecieli i dziwowali, co spokojną i pokorną zawsze kobietę do takiej furii doprowadziło.

- Jeśli mi moją córkę Niemcowi sprzedasz, niech cię chimek porwie i do piekła z sobą zabierze – przeklinała rozsierdzona kobieta, a Benek, który na wóz właśnie wsiadał, konia batem popędził i czym prędzej zagrodę opuścił.

Kilka godzin później Benek w zupełnie już innym humorze wracał ze Złotowa do domu. Był zadowolony z siebie. Stary Franc okazał się bardziej szczodry niż przypuszczał. Nadchodziła noc. Benek wyjechał z werskich borów i zbliżał się do mostka na Stołuni. Rad z siebie zapomniał o opowieściach sąsiadów, którzy miejsce to w nocy omijali z daleka, jako że dziwne głosy stamtąd się rozlegały: śmiechy, zgrzyty, huki i zawodzenia. Mówiono, że to za sprawą chimka, bo w tym miejscu pod mostem grasował.

Było cicho i spokojnie, gdy Benek wjeżdżał na mostek. Nagle usłyszał beknięcie. Spojrzał w tył – nic, cisza. Spojrzał w lewo – woda spokojnie płynęła. Wytężył wzrok i przed sobą w olszynach zobaczył cielę. Stało na skraju drogi i żałośnie beczało. Benek rozejrzał się, czy czasem ktoś nie szuka zwierzątka. Ale wokół było ciemno i pusto. Ucieszył się. - Mam dziś szczęście – pomyślał – najpierw korzystny interes z Francem, a teraz to bezpańskie cielę.

Nie zastanawiając się wiele, zlazł z wozu i cielę nań wrzucił. Wsiadł, chciał ruszać, a tu konie ani myślą ciągnąć dalej. Smagnął biczem po końskich zadach raz drugi i trzeci, a tu nic. Obejrzał się za siebie i zobaczył cielę, całe aureolą ognia otoczone, które beczało coraz przeraźliwiej. Wystraszył się chłop i wtedy o przekleństwie żony przypomniał sobie. Padł na kolana i głośno zaczął się modlić, wzywając imię Boga i swego patrona św. Benedykta. Było to, jak powiedziała mu kiedyś wiejska babka, najlepsze na chimka lekarstwo.

Ryk straszny rozległ się za nim, a potem chichot i skrzek przeraźliwy. Konie wystraszone tymi niecodziennymi odgłosami ruszyły z kopyta i pognały ku wsi. Benek z trudem zapanował nad zaprzęgiem, po czym obejrzał się za siebie. Po cielęciu ani śladu, tylko zapach siarki pozostał.

Gdy powrócił do domu, padł na kolana przed żoną i córką. Nuż prosić je o wybaczenie: - Zły ojciec ze mnie, żem własną córkę za Niemca chciał wydać i żoną heretyka uczynić. Wybacz mi, Katarzyno, wybacz mi, Hanuś.

Obie kobiety miękkie miały serca i kochały Benka, więc szybko o jego grzechach zapomniały, tym bardziej że w parę niedziel później odbyło się huczne wesele Hanki z Marcinem, na które Benek Sknerus nie poskąpił grosza. Tak to chimek znad Stołuni wbrew własnej swej woli serce sknerusa i jego niecne zamiary odmienił.

Tekst: Zbigniew Noska

Rysunek: Krystyna Noska

 

Legenda pochodzi z książki „Legendy Krajny Złotowskiej” wydanej przez Muzeum Ziemi Złotowskiej. Źródło: Małgorzata Chołodowska, Jowita Kęcińska „Legenda o źródłach Głomi”.

 

 


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: kierowcaTreść komentarza: BrawoData dodania komentarza: 27.03.2025, 20:06Źródło komentarza: 2000 zł mandatu i zatrzymane prawo jazdy – 21-latka pędziła przez Nowy DwórAutor komentarza: GabryśTreść komentarza: Boże widzisz i nie grzmisz hahahaha za co te nagrody???? Jeszcze im pomnik postawcie..Data dodania komentarza: 27.03.2025, 19:44Źródło komentarza: Gala Sportu Korony Powiatu Złotowskiego 2025 – święto sportowców i wielkich emocjiAutor komentarza: PisankaTreść komentarza: Będę głosował na tych co nie kradną. Długo będę się rozglądał, ale dam radęData dodania komentarza: 27.03.2025, 14:09Źródło komentarza: Wiec Rafała Trzaskowskiego w ZłotowieAutor komentarza: .,.,..,.,.Treść komentarza: Mam wrażenie że teraz co niektórzy chcą zaistnieć poprzez oskarżenia innych nie patrząc i nie potwierdzając tych informacji czy są zgodne z literą prawa. Grunt to rzucić hasło i niech się dzieje. Pan Zelichowski rozczarował mnie, i myślę że niestety jest kierowany przez kogoś, kto ma źle intencje.Data dodania komentarza: 27.03.2025, 13:17Źródło komentarza: Radny Żelichowski szuka afery, gdzie jej nie ma?Autor komentarza: Mieszkaniec powiatuTreść komentarza: Coraz bliżej wyborów to kryształowi ludzie co raz mocniej krzyczą, jak tu im podać dłoń którą odrzucają.Data dodania komentarza: 26.03.2025, 08:12Źródło komentarza: Wiec Rafała Trzaskowskiego w ZłotowieAutor komentarza: ŁowcaBredniTreść komentarza: Po .... "Do Berlina Do Moskwy", szkoda komentarza. Taki sam ...., jak Twój. Staram się nie używać wulgaryzmów dla podkreślenia swojego zdania. Znasz moje zdanie. Tyczy się ono Wszystkich ..., którzy "rozumieją": Kraj, Państwo, gospodarkę, budżet jak: Prezes Jarosław (totalnie odklejony od rzeczywistości), PiS'owski kandydat, czy Mentzen - totalny populista. Nie potrafiący odpowiedzieć na proste pytanie dziennikarki. No i jeszcze obraża ją, i ucieka - nie odpowiadając. A dlaczego? Bo nie ma "bladego pojęcia o ekonomii, budżecie". Proste. Nie wiadomo z jakiego źródła ma kasę, jednak doradza "jak żyć". Masakra. Szkoda cytować "jego" mądrości. A dlaczego to robi. Kandyduje, lansuje się? Wiadomo. Są obywatele, którzy to "łykają", są zachwyceni, powtarzają "te brednie", lecz nie sprawdzą. Bo po co. To jest ten tym obywatela, Polaka, że nawet jak "pierd..." głową o beton, to i tak nie zrozumie. Nie dojdzie "do rozumku" refleksja. Jest bardzo proste pytanie (ta dziennikarka zadała): Jesteś za Unią, USA, czy nie? Chcesz być bezpieczny i mieć sąsiadów, którzy staną w obronie za Tobą? Czy chcesz być sam (czytaj "goły, ale w ostrogach"). Bo przeczesz Uważasz, że mamy takie zasoby, że Sami sobie poradzimy. Wybór jest prosty. Historia jest prosta - i nie wybacza braku wiedzy. A jeśli Masz wątpliwości, to zapytaj Brytyjczyków o Brexit - jak na tym wyszli. No i za kilka tygodni Ukraińców, jak ich USA do spółki z Putinem "sprzedadzą". Wybór jest prosty - "albo rybka, albo akwarium".Data dodania komentarza: 25.03.2025, 17:36Źródło komentarza: Wiec Rafała Trzaskowskiego w Złotowie
Aktualności
Reklama
Reklama