Miejska Biblioteka Publiczna w Złotowie mieści się w budynku przy ul. Grochowskiego, w którym dawniej mieściło się przedszkole. Pomysł jego rozbudowy i modernizacji zrodził się już kilka lat temu. Inwestycja miała zostać sfinansowana z funduszy norweskich. Tak się jednak nie stało.
Projekt przygotowany przez dyrekcję, który zyskał aprobatę Ministerstwa Kultury, zakłada powiększenie istniejącego obiektu o 180 m.kw. Zakres prac to m.in.: rozbudowa obiektu o nowy, dwukondygnacyjny budynek (na bazie istniejącego tarasu) wraz z windą, przystosowanie obiektu dla osób niepełnosprawnych, termomodernizacja (fotowoltaika), zakup wyposażenia, powiększenie sali spotkań, zmiana usytuowania sanitariatów, wymianę dachu. To tylko kilka z istotnych i potrzebnych zmian.
W złotowskiej książnicy znajduje się ok. 70 tys. książek i stale dokupywane są nowe tytuły. Brakuje już miejsca na ich ekspozycję. - My nie jesteśmy magazynem książek i nie chcemy nim być. Chcemy, aby nasi czytelnicy, którzy do nas przychodzą, mogli sami książki przeglądać, zapoznawać się z nimi – mówi dyrektor Karolina Bartosz.
Wszystko jednak ma kosztować 6 mln zł. Ok. 4 mln zł na ten cel musi wyłożyć miasto. Jak wylicza radny Stanisław Wełniak 1 mkw. obiektu będzie kosztować mieszkańców Złotowa 20 tys. zł. - Jest to kwota zatrważająca. Takie kwoty płaci się za apartamenty w Warszawie. 5 mln zł kosztował nowy budynek mieszkalny, z 16 mieszkaniami przy ul. Polnej – komentuje radny Wełniak, który zaznacza, że obecnie w budynku mieszczą się także pomieszczenia, z których korzysta Uniwersytet Trzeciego Wieku. - Organizacja ta będzie musiała obiekt opuścić. Cały obiekt musi być przeznaczony tylko i wyłącznie pod bibliotekę. Nie stać nas na takie szastanie pieniędzmi – mówi radny.
Dodał także, że biblioteka w Złotowie realizuje zadania biblioteki powiatowej i miasto powinno spotkać się ze starostą złotowskim Ryszardem Goławskim, który powinien dołożyć środki do inwestycji. – Trzeba spotkać się z Goławskim, choć pewnie rozmowa z nim na nic się zda – mówił Stanisław Wełniak.
Radny Henryk Golla zauważył, że kwoty remontu mogą naprawdę przestraszyć i tak naprawdę można by od zera za te same pieniądze wybudować nowy obiekt. Zastanawia się także, co będzie, jeśli ceny materiałów budowlanych poszybują w górę? Radny Stanisław Wojtuń starał się uspokoić nastroje: - Obecnie ceny stanęły i prawdopodobnie będziemy odnotowywać tendencję raczej spadkową, a nie rosnącą - mówił radny, który z racji swojej profesji deweloperskiej posiada dokładne rozeznanie w rynku materiałów budowlanych.
Zanim dyrekcja biblioteki otrzyma środki z ministerstwa, musi być z nim podpisana umowa. Aby ta mogła być podpisana, miasto musi zagwarantować w swoim budżecie wkład własny, a więc w tym przypadku 4 mln zł. W tym roku ma być to kwota nieco ponad 800 tys. zł, w roku przyszłym pozostałe ponad 3 mln zł. – Taka okazja może już nam się nie trafić – mówi dyrektor Karolina Bartosz.
Decyzja musi być przez radnych podjęta w najbliższym czasie, bo tego wymaga ministerstwo. – Oczekujących miast na liście rezerwowej jest wiele. - Jeśli nie skorzystamy z dofinansowania, pieniądze przejdą na inną gminę – mówi dyrektor Bartosz.
Decyzja w sprawie ma zapaść w tym tygodniu. Prawdopodobnie w piątek odbędzie się nadzwyczajna sesja rady miejskiej.
(amb)
fot. MBP
Napisz komentarz
Komentarze