Wczoraj około godziny 17:30 na ulicach Złotowa rozegrały się sceny niczym z filmu sensacyjnego. Wszystko zaczęło się od niepokojącego zachowania kierowcy opla astry, który zatrzymał się w zupełnie nieoczekiwanym miejscu – na wysepce rozdzielającej przejście dla pieszych przy ulicy Bohaterów Westerplatte.
Na całe szczęście świadkiem tej sytuacji był mężczyzna, który nie tylko zorientował się, że za kierownicą siedzi kompletnie pijany mężczyzna, ale też podjął pościg i pomógł doprowadzić do jego zatrzymania.
Początek pościgu – ryk silnika i desperacka ucieczka
Kiedy świadek zdarzenia otworzył drzwi opla, zobaczył, że kierowca jest kompletnie pijany. Natychmiast postanowił wezwać policję.
W tym samym momencie mężczyzna dodał gazu i ruszył, próbując uciec w stronę ronda Jana Pawła II. Wtedy zaczęła się samochodowa gonitwa, w której świadek zdarzenia na bieżąco informował funkcjonariuszy o trasie uciekiniera.
Trasa pijackiego rajdu prowadziła ulicami Norwida, Szpitalną, Kolejową, aleją Piasta, a następnie Kujańską. Po drodze było bardzo niebezpiecznie – kierowca niemal potrącił pieszego, który w ostatniej chwili zdążył uskoczyć, a także dwukrotnie wymusił pierwszeństwo, omal nie doprowadzając do czołowego zderzenia.
Policja kończy pościg na wiadukcie
Ostatecznie na ulicy Kujańskiej do pościgu dołączył policyjny radiowóz, który rozpoczął manewr spychania uciekiniera na barierki przy wiadukcie kolejowym. To właśnie tam, nieopodal zjazdu na Międzybłocie, udało się zatrzymać nieodpowiedzialnego kierowcę.
Dzięki szybkiej reakcji świadka udało się zapobiec tragedii, a pijany kierowca nie zdążył nikogo skrzywdzić. Takie postawy zasługują na najwyższe uznanie – gdyby nie jego determinacja i odwaga, konsekwencje tej brawurowej jazdy mogły być tragiczne.
Komentarze